3 Obserwatorzy
24 Obserwuję
ArierGarda

Ariergarda

Niezobowiązująco o własnych lekturach.
Więcej na ariergarda.com, zapraszam.

Kierunkowy pustka

Kierunkowy 22 - Daniel Kot

Od lat słyszę u nas narzekania różnych książkowych mądrali na brak powieści pokoleniowych. Bo i jak taką napisać skoro nie sposób dziś określić co właściwie jest tym pokoleniowym doświadczeniem o którym powieść taka musi traktować. Mało tego, ciężko w ogóle określić kto miałby być tym pokoleniem.

Są oczywiście koncepcje jakichś pokoleń X, Y, Z czy innych millennialsów, ale wierzą w nie chyba tylko korporacje i socjologowie. Kiedyś było z tym o wiele łatwiej. Ludzie byli bardziej zunifikowani, ich życie toczyło się wśród bardziej doniosłych wydarzeń historycznych. Jeśli działo się coś serio – jak choćby Solidarność czy przyjazd papieża – to każdy młody miał do tego stosunek i to bynajmniej nie seksualny, tak jak dziś gdy na pytanie o ważniejsze sprawy z dużym prawdopodobieństwem usłyszymy sakramentalne „pierdole to”.  Podobnie w kwestiach popkulturowych, takich jak występ Rolling Stones w warszawskiej Sali Kongresowej czy moda na Beatelsów, to także dotykało na tyle dużej części młodej populacji, że bezsprzecznie było wspólnym doświadczeniem.

A dzisiaj? W dobie Internetu i relatywnie bardzo wielu możliwości jesteśmy tak zróżnicowani, funkcjonujemy w tak odmiennych środowiskach, że często trudno znaleźć wspólny język. Do tego dochodzi powszechne wyobcowanie zaplątanych w społecznościowe sieci…

Wspólne doświadczenia? Z kulturowych ostatnim był chyba hip-hop. Chyba, bo jego powszechność to też już nie ta skala co kiedyś, ale na dzisiejsze czasy i tak wyjątkowo duża. Literatura hip-hopowa – w sensie opisująca świat z punktu widzenia ludzi zaangażowanych w to zjawisko – wciąż się nie pojawiła, czekam. Doświadczenia z gatunku poważnych? Być może patriotyczne odrodzenie, odrzucenie politycznie poprawnej tożsamości pichconej dla nas przez kuchty z Czerskiej i stojąca za tym euforia Marszu Niepodległości. Ale na to jeszcze za wcześnie, to się jeszcze rodzi i musi zatoczyć szersze kręgi – trzeba pielęgnować.

Jest za to co innego, wydarzenie którego nie da się zignorować, czyli wstąpienie do Unie Europejskiej. Tylko jakie są wspólne dla nas tego efekty? Bo przecież na pewno nie nowa, tolerancyjna, europejska tożsamość. Nie będzie tym też emigracja, bo jednak większość z nas została w kraju. Za to absolutnie wszyscy doświadczyliśmy jednego – zderzenia z konsumpcjonizmem. To jest nasza wspólna, wciąż nie opowiedziana historia. Przemożna chęć posiadania coraz to nowych zabawek, pęd za karierą, „kult ciała, zaniedbanie duszy, tylko po co?” jak rymował Sokół.

 

Takie myśli mnie naszły gdy spojrzałem na opis i okładkę Kierunkowego 22. Nie oczekiwałem oczywiście, że króciutka – będąca w pierwotnym zamierzeniu projektem internetowym – książeczka Daniela Kota będzie tą powieścią. Nie byłem przekonany czy w ogóle będzie jakąś powieścią. Mimo tego absolutny brak literackiego spojrzenia na współczesną Warszawę z perspektywy młodego człowieka nie będącego jakimś gejem czy innym awangardowym artystą sprawił, że zdecydowany byłem sięgnąć po nią od razu po przeczytaniu pochwalnej recenzji na rebelya.pl. Już po pierwszych rozdziałach widać, że autor czuje położenie pokolenia najpierw marzącego o niekończącej się serii dzikich imprez, a potem odkrywającego pustkę życia toczącego się od melanżu do melanżu. Kiedy ma się za sobą epopeję urwanych filmów, wielokrotnie zaliczone wszystkie popularne scenariusze alkoholowego upojenia oraz wyrobione zdanie na temat każdej używki, wbrew pozorom do większości dociera, że dalsze płynięcie z prądem prowadzi do zatracanie się i może  nadszedł już ten czas, żeby coś zrobić z życiem. Wielu ucieka w sport, inni chcą robić pieniądze a najbardziej zdesperowani zakładają rodziny i poświęcają się karierze. Tych ostatnich nie znam zbyt wielu, ale istnieją, to pewne. Problem w tym, że chcieć to niestety nie zawsze móc i droga zmiany dotychczasowego trybu życia naznaczona jest wielokrotnym tymczasowym zawieszaniem postanowienia zmiany. Tym samym to o czym marzyło wielu za nastolatka, spełnia się jako syzyfowa praca w latach 25+. Niestety opisu tych zmagań nie znajdziemy w Kierunkowym 22. Bohaterowie są co prawda trochę młodsi, ale czym dalej w narracje, tym bardziej wyraźnie problem owej pustki okazuje się kokieterią. Bo niby jest źle, brak perspektyw spełnienia, nie ma pracy, emocjonalnie tak sobie ale jednocześnie bohater ciągle baluje, pali mnóstwo zioła, ma 100% skuteczność w podrywaniu dziewczyn i duże obycie w miejskich zwyczajach, jest także bardzo wrażliwy zdradzając – niestety – swoje quasi poetyckie pretensje, aż wreszcie raczy czytelnika naiwnie optymistycznym zakończeniem.  Ciężko oprzeć się wrażeniu, że więcej tu autokreacji niż uczciwego obrazu młodego chłopaka w wielkim mieście. Dodajmy do tego zupełny brak jakiejkolwiek akcji przez co z rozdziału na rozdział jest coraz monotonniej i okazuje się że największą zaletą tej pozycji jest opis współczesnej Warszawy. I nie to że jakiś wybitny, bo gdyby tylko tego typu książek było więcej, Kierunkowy 22 zniknąłby w tłumie.

Narzuca się wobec tego pytanie, czy chwalone przeze mnie opisanie pustki melanżowego życia było zamierzone czy to tylko moja autosugestia, podyktowana osobistym doświadczeniem i oczekiwaniami? Wobec braku głębszej refleksji na ten temat i jakiegokolwiek innego przesłania pojawia się przypuszczenie, że być może owa pustka nie jest książki przesłaniem tylko treścią.

Źródło materiału: http://www.ariergarda.com/kierunkowy-pustka